Akcja burzenia cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu


Idź do spisu treści

Menu główne:


Zaostrzenie polityki wyznaniowej i narodowościowej w drugiej połowie lat trzydziestych

Fakty historyczne

Dążymy do całkowitego opanowania przez żywioł polski terenów, położonych między Wieprzem a Bugiem.

W drugiej połowie lat trzydziestych polityka państwa polskiego wobec mniejszości narodowych i wyznaniowych uległa wyraźnemu zaostrzeniu. Wiązało się to z coraz szybszym ewoluowaniem Polski w kierunku państwa autorytarnego. Kierunkami zmiany ideowej obozu rządzącego stały się w tym okresie nacjonalizm, katolicyzm i autorytaryzm. Jednoznacznie utożsamiano interes państwa z interesem narodu polskiego. W polityce narodowościowej nastąpiło ostateczne przejście od koncepcji asymilacji państwowej ku asymilacji narodowej. Uważano, że państwo powinno czuwać nad przebiegiem procesów narodowościowych i sprzyjać zwiększaniu potencjału narodu polskiego. Schylano się ku poglądowi, że najskuteczniejszym sposobem na zapewnienie jedności społeczeństwa jest jedność wyznaniowa.

Szczególnie zauważalne było zaostrzenie polityki państwa wobec Kościoła prawosławnego i ludności ukraińskiej na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu. Pod koniec stycznia 1935 r. w Urzędzie Wojewódzkim Lubelskim odbył się poufny ‘Zjazd poświęcony mniejszości ukraińskiej w Województwie Lubelskiem’. Obok wojewody lubelskiego Józefa Różnieckiego i urzędników administracji ogólnej (starostowie, naczelnicy wydziałów Urzędu Wojewódzkiego Lubelskiego) wzięli w nim udział przedstawiciele wojska na czele z dowódcą Okręgu Korpusu II gen. bryg. Mieczysławem Smorawińskim.

Przedstawiciele wojska zaproponowali podjęcie stanowczych działań mających na celu zlikwidowanie kwestii ukraińskiej na Chełmszczyźnie. Jeden z obecnych na niej wojskowych stwierdził znacząco, że w działaniach na tym terenie Państwo musi wyzbyć się szkodliwej dla siebie, za daleko posuniętej i nieuzasadnionej istotnymi stosunkami w terenie tolerancji. W imię własnej egzystencji musi na terenie Chełmszczyzny zlikwidować całkowicie zagadnienie mniejszości ukraińskiej, a przynajmniej sprowadzić je do roli drobnego zagadnienia, jakim jest sprawa kolonistów czeskich na Wołyniu i niemieckich w powiecie chełmskim. Inny z referentów stwierdzał z kolei jednoznacznie: Dążymy do całkowitego opanowania przez żywioł polski terenów, położonych między Wieprzem a Bugiem.

W:\ARCHIWUM\Cerkiew_wystawa\www\2_Grafika\rozniecki.jpg
Error File Open Error

Rola Cerkwi musi odpowiadać polskiej państwowej racji stanu, a więc być czynnikiem oddziałującym w duchu tej racji stanu, wiązać obywateli w pierwszym rzędzie z Państwem Polskiem, a w odniesieniu do Lubelszczyzny musi być czynnikiem polonizacji. Dążymy do polonizacji Prawosławia.

Ówczesny wojewoda Józef Różniecki (na zdjęciu) podsumowując wyniki zjazdu za jeden z najważniejszych aspektów, który musi zostać uwzględniony w polityce państwa uznał rolę Kościoła prawosławnego. Konstatował on: Dążymy do polonizacji
Prawosławia.
W tym okresie nie uważano jeszcze, że niezbędna jest akcja mająca na celu radykalne ograniczenie obecności Kościoła prawosławnego na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu, skupiano się na nadaniu mu polskiego charakteru.

W przedstawionych na zjeździe
Wytycznych w sprawie ustosunkowania się do zagadnienia ukraińskiego na terenie Województwa Lubelskiego zawarto sformułowany w 35 punktach szczegółowy i długofalowy program likwidowania zagadnienia mniejszości ukraińskiej na Chełmszczyźnie i Podlasiu Południowym oraz pozyskania jej trwale dla Państwa oraz kultury i narodowości polskiej. Znalazły się też wśród nich punkty dotyczące prawosławia. W większości przywidywały one stanowczą polonizację Kościoła prawosławnego, ale także zapobieganie rozbudowie jego struktur, w tym obecności nieuznawanych przez państwo duchownych.

Coraz wyraźniej nowe tendencje w polityce narodowościowej i wyznaniowej uwidoczniły się po śmierci marszałka Józefa Piłsudskiego. W grudniu 1935 r. formalnie powołany został przez rząd Komitet do Spraw Narodowościowych, w skład którego wchodzili premier oraz ministrowie kluczowych resortów. Symptomatycznym było, iż na pierwszym swym posiedzeniu zajął się on kwestią polityki państwa wobec prawosławia. Ustalono, że Kościół prawosławny powinien zostać wykorzystany do upowszechniania kultury polskiej i w tym celu należy dążyć do jego polonizacji.

Założenia polityki państwa zostały nakreślone w exposé premiera Mariana Zyndrama Kościałowskiego w lutym 1936 r., gdy stwierdził on że
celem [polityki] jest wewnętrzne zespolenie Rzeczypospolitej. W ciągu lat 1935-1936 szybko wzrastała też rola wojska w kształtowaniu polityki wyznaniowej i narodowościowej, stało się ono jedną z głównych instytucji państwowych zaangażowanych w jej realizację. Przedstawiciele wojska proponowali zazwyczaj rozwiązania bardziej radykalne niż przedstawiciele administracji cywilnej. Na odprawie dowódców Okręgów Korpusów 2 lipca 1936 r. minister Tadeusz Kasprzycki stwierdzał, że państwo polskie musi dążyć do: poddania wyznawców poszczególnych wyznań pod asymilacyjny wpływ kultury polskiej [...] a tam gdzie to jest możliwe [...] proces spolszczenia się na terenie życia religijno-kościelnego otoczyć wyraźną i zdecydowaną opieką.

U schyłku lat trzydziestych coraz więcej uwagi poświęcano kwestiom wyznaniowym. Drogą do asymilacji miało być spolszczenie życia religijnego poszczególnych wyznań. Szczególną rolę przyznawano Kościołowi rzymsko-katolickiemu, uznając, że najpewniejszym sposobem polonizacji, a co za tym idzie integracji społeczeństwa, jest przyjęcie katolicyzmu w obrządku łacińskim.

Grzegorz Kuprianowicz

Wychodząc z założenia, że celem naszej polityki jest spolszczenie terenu, a więc asymilacja, musimy się zastanowić w jakich warunkach ta asymilacja może mieć powodzenie. […] Im bardziej przyjaźnie będzie mniejszość nastrojoną do Państwa względnie narodowości polskiej, tem łatwiejszą i szybszą może być asymilacja. […]
Wiadomo, że każda akcja wywołuje kontrakcję. Wiedzą Panowie jak każde niezręczne posunięcie może być wykorzystane przez przeciwnika. [...] Wszelkie [...] zbyt silne wzmożenie i propaganda kursu polonizacyjnego, mogłyby wywołać wprost fatalne dla naszej akcji następstwa. [...]
Panowie widzą trudności tylko po drugiej stronie frontu, a zapominają o nastawieniu naszego społeczeństwa. [...] Długo jeszcze Polak-prawosławny będzie neofitą, <moskalem>, czy <hajdamaką> i będąc wykluczonym ze społeczeństwa ruskich endeków, u nas będzie obywatelem niepewnym - drugoklasowym.
Mimo jednak tych trudności nie możemy odkładać polonizacji Nadbuża, aż do czasu wychowania swojego społeczeństwa. […] Akcja polonizacyjna musi pójść etapami i musi być dostosowaną do terenu. […]


Wojewoda lubelski Józef Różniecki
>>

Strona główna | Fakty historyczne | Świadectwa epoki | Fotografie archiwalne | Historiografia | Pamięć historyczna | O nas | Mapa witryny


Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego