Akcja burzenia cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu


Idź do spisu treści

Menu główne:


Dwa miesiące barbarzyństwa: maj - lipiec 1938 r.

Fakty historyczne

W burzeniu nie przestrzegano żadnych zasad ani ustaleń. Burzono wszystko, co wydawało się władzom zbędne, zachowując Kościołowi prawosławnemu jedynie bezwzględne minimum.

Najbardziej spektakularnym i brutalnym momentem akcji polonizacyjno-rewindykacyjnej było burzenie cerkwi późną wiosną i latem 1938 r., gdy nabrała ona charakteru otwartej walki z prawosławiem. Oficjalnym powodem wyburzania było usunięcie zbędnych, niszczejących cerkwi, znajdujących się w miejscowościach, gdzie nie ma prawosławnych. W rzeczywistości administracji państwowej chodziło o ograniczenie liczby placówek duszpasterskich Kościoła prawosławnego oraz o zlikwidowanie nieczynnych świątyń, których otwarcia domagali się prawosławni. Jak podkreśla wybitna znawczyni dziejów prawosławia w okresie międzywojennym, Mirosława Papierzyńska-Turek: W burzeniu nie przestrzegano żadnych zasad ani ustaleń. Burzono wszystko, co wydawało się władzom zbędne, zachowując Kościołowi prawosławnemu jedynie bezwzględne minimum.

8 czerwca […] zaczęli walić cerkiew w Kryłowie. Walili ją kilka tygodni, w trakcie tego mur, spadając, przygniótł jednego robotnika Polaka, który burząc świątynię kpił i głośno pośpiewywał Hospody pomyłuj, podaj Hospody.
Jan Korowicki

Akcję burzenia prowadzono od połowy maja do połowy lipca 1938 r. Zarządzenia w sprawie burzenia cerkwi wydawały powiatowe komitety koordynacyjne. Samą rozbiórkę organizowały zarządy gminne wykonując polecenia starostów, którzy blisko współpracowali z komitetami koordynacyjnymi. Rozbiórek cerkwi dokonywały oddziały straży pożarnej, więźniowie, oddziały saperów lub wynajęci robotnicy. Odbywały się one pod ochroną wojska lub policji, która czasem przybywała z psami. Policjanci w zależności od sytuacji i okoliczności byli z pałkami lub karabinami, czasem z nasadzonymi bagnetami. Oddziały mające dokonać rozbiórki przeważnie przybywały do wsi rano, w niektórych przypadkach nawet w nocy. Towarzyszyli im przedstawiciele lokalnej administracji.

W przypadku cerkwi czynnych niekiedy przed rozpoczęciem burzenia wykonawcy akcji udawali się do duchownych prawosławnych i zmuszali ich do wyniesienia Najświętszego Sakramentu, w razie odmowy grożąc uwięzieniem. Często jednak przed wyburzeniem nie kontaktowano się z duchownymi prawosławnymi i w trakcie rozbiórki niszczono całe wyposażenie świątyń, jednocześnie je profanując. Niszczone były również inne przechowywane w cerkwi rzeczy, np. parafialne biblioteki czy archiwa. Zdarzały się przypadki bezczeszczenia świątyń i przycerkiewnych cmentarzy. Przedstawiciele władzy manifestacyjnie okazywali swe lekceważenie dla uczuć religijnych, np. wchodząc do świątyni w czapce, czy z psami.

Ludność prawosławna czuła się bezradna wobec obserwowanych wydarzeń, tym bardziej, iż od kilku miesięcy była zastraszana. Często mieszkańcy wsi byli zaskakiwani rozbiórką cerkwi, tym bardziej, iż był to okres prac polowych. Wtedy, na wieść o burzeniu ich świątyni, porzucali pracę w polu lub w gospodarstwie i biegli do cerkwi. Czasem, już w trakcie akcji burzenia, wierni domyślali się, iż kolejną do zburzenia może być ich świątynia. W takich sytuacjach organizowano akcje pilnowania cerkwi przez całą dobę, jednak nie chroniło to cerkwi przed zburzeniem.

W trakcie burzenia cerkwi ludność prawosławna licznie gromadziła się wokół niszczonej świątyni. Z przerażeniem, z płaczem lub w milczeniu wierni obserwowali jej rozbiórkę. Próbowano przekonywać urzędników lub policję, aby odstąpić od zburzenia cerkwi, takie prośby były bezskuteczne. Akcja niszczenia przeważnie odbywała się bez czynnego sprzeciwu ludności. Wierni bali się podejmować takie działania ze względu na obecność policji oraz brak wiary w ich skuteczność. W kilkunastu przypadkach doszło jednak do wystąpień w obronie cerkwi. Wtedy brutalnie interweniowała policja, rozganiając zebraną ludność z użyciem psów, gumowych pałek, karabinów z bagnetami. Miały też miejsce przypadki pobicia zebranych wiernych przez policję. Znany historyk Władysław Pobóg-Malinowski pisał:
ludność niepolską broniącą dostępu do świątyń, rozpędzano kolbami, bez śmiertelnych wypadków, ale ze strugami krwi. Osoby otwarcie przeciwstawiające się burzeniu cerkwi aresztowano, a następnie sądzono lub karano grzywną.

Rozbiórka świątyni trwała od kilku godzin do kilkunastu dni, w przypadku cerkwi murowanych. Prawosławnym uniemożliwiano zabranie wyposażenia cerkwi czy materiałów pozostałych z rozbiórki. Pozostałości materiałów budowlanych sprzedawano lub przekazywano robotnikom, którzy dokonywali wyburzenia cerkwi. Zdarzało się, że gruz po zburzonej cerkwi rozsypywano na drogi, z kolei pozostałości drewnianych cerkwi sprzedawano na opał.

Grzegorz Kuprianowicz

14 lipca zburzono cerkiew w Międzylesiu (powiat bialski). Ludzie domyślali się tego jeszcze w przeddzień, gdy rozebrano cerkiew w niedalekim Zahorowie. Zeszli się ludzie, powynosili i pochowali niektóre cenniejsze rzeczy. Zdejmując dzwony, kupione kilka miesięcy wcześniej, trzykrotnie, na pożegnanie, uderzyli w wielki dzwon. Zebrani zaczęli płakać i całą noc nie opuszczali swojej świątyni. I całą noc we wsi, czując nieszczęście wyły psy. Rano, o godzinie 7 na ośmiu ciężarowych samochodach do wsi przyjechali policjanci i robotnicy-Polacy. Policja zaczęła gumowymi pałkami rozganiać ludność i gęsto otoczyła cerkiew. Wójt zaczął szukać duchownego, który ukrył się w sąsiedniej wsi. Robotnicy zaczęli zdzierać dach, łamać i wyrzucać z cerkwi ikony i ikonostas. Około godziny dwunastej przewrócili wielką banię, potem zaczęli piłami rozcinać z góry do dołu ściany cerkwi i rozciągać je sznurami. Około godziny trzeciej w nocy, skończywszy swą kainową pracę, policja i robotnicy odjechali.
Jan Korowicki

W międzyczasie […] położenie Autokefalnego Kościoła Prawosławnego, jego duchowieństwa i wiernych na wspomnianym wyżej terenie jeszcze się znacznie pogorszyło, bo już w ostatnich dniach po dzień 18 lipca 1938 r. zaszły nowe liczne wypadki burzenia, świątyń prawosławnych, nawet w szeroko znanych miejscowościach odpustowych, gdzie w czasie odpustu zbierały się dziesiątki tysięcy wiernych prawosławnych, jak np. w Turkowicach, pow. Hrubieszów, gdzie po rewindykacji wielkiego murowanego klasztoru prawosławnego z licznymi budynkami wraz z cerkwią przed kilkunastu laty, zburzono z polecenia starosty powiatowego w Hrubieszowie w dniu 16 lipca 1938 r. bezpośrednio po odpuście w dniu 15 lipca br. kaplicę prawosławną, w której odbywały się nabożeństwa w czasie odpustu, w której znajdował się cudowny obraz, a w pobliżu cudowne źródło nad rzeką Huczwą.
Z interpelacji posła Stefana Barana, 21 lipca 1938 r.>>

My, obywatele wyznania prawosławnego, zamieszkali na terenie powiatów tomaszowskiego i zamojskiego w woj. lubelskim składamy na ręce Wysokiego Rządu i Izb Ustawodawczych Sejmu i Senatu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej następujący memoriał.

Starosta powiatu tomaszowskiego p. Kazimierz Wielanowski zorganizował oddział niszczycieli i burzycieli świątyń prawosławnych i domów parafialnych, jako też zainspirował napady na duchowieństwo i ludność wyznania prawosławnego. Do akcji burzenia świątyń prawosławnych oraz dokonywania napadów na duchowieństwo i ludność prawosławną użył starosta Wielanowski podwładnej mu policji państwowej.

Niektórzy z komendantów PP, a zarówno i posterunkowi zbyt srogo i brutalnie wykonują zlecenia (zarządzenia) starosty Wielanowskiego przy burzeniu świątyń, biją i katują modlącą się ludność prawosławną, znęcają się i pastwią nad duchowieństwem, dowodem czego może posłużyć fakt aresztowania przez komendanta PP w Tyszowcach w dniu 24 czerwca 1938 r. księdza Romana Chomienki i Grzegorza Rogalskiego, zam. we wsi Żerniki. […]

O rozmiarach burzenia świątyń prawosławnych pod kierownictwem Starosty Wielanowskiego w powiecie tomaszowskim świadczy ilość zrujnowanych cerkwi i domów modlitwy [...].

Wobec podanych wyżej faktów prześladowania i gnębienia cerkwi i ludności prawosławnej prosimy o wysłanie komisji śledczej i sejmowej na miejsce zajść i wypadków w pow. tomaszowskim oraz o pociągnięcie starosty Wielanowskiego do odpowiedzialności sądowo-karnej za rujnowanie i niszczenie świątyń prawosławnych, za wywołanie swym postępowaniem urzędowym zamętu i chaosu na szkodę Państwa i społeczeństwa, za profanowanie uczuć religijnych ludności prawosławnej […].

Memoriał prawosławnych powiatów
tomaszowskiego i zamojskiego do władz państwowych>>

Strona główna | Fakty historyczne | Świadectwa epoki | Fotografie archiwalne | Historiografia | Pamięć historyczna | O nas | Mapa witryny


Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego